No i niestety stało się. Mimo dokładnej analizy, z przyczyn takich czy owakich, nasza
spółka leci na łeb, na szyję, mimo że fundamenty są dobre, ład korporacyjny
przejrzysty i wyniki w porządku. Może akurat dekoniunktura zawitała na rynek, a
może to tylko potężniejsza korekta, w tej chwili jest to nieważne. Co
robić w takiej sytuacji?
Tnij straty
Jeżeli nie wyleciałeś na stop-loss’ie nie stój
jak słup soli, nie czekaj, aż się odbije, nie uśredniaj na siłę. Tnij straty i
następnym razem już ten stop-loss ustaw – w którym miejscu to zrobić, to
już temat na inną bajkę, zresztą z pewnością dostrzec to można na
wykresach. Odkupić zawsze zdążysz, a dokupując, najczęściej jeszcze bardziej
się pogrążysz. Pamiętaj, grasz przeciwko profesjonalistom, którzy mają z reguły
większą wiedzę od Ciebie, zarówno dotyczącą samej spółki, jak i mechanizmów giełdowych,
systemów transakcyjnych czy po prostu zachowań dużych instytucji czy graczy,
spośród których nierzadko można wyłapać insiderów mających dostęp do
poufnych informacji. Nie tworzę tutaj żadnych teorii spiskowych, bo przecież
zarabiać na giełdzie może każdy, ale nie każdy ma równy dostęp do informacji –
byłoby to zresztą zbyt utopijne do wprowadzenia. Informacja – jak każde dobro –
kosztuje. Natomiast na temat samych strat istnieją dwa bardzo prawdziwe
porzekadła giełdowe: „tnij straty, pozwól zyskom rosnąć” i „nie łap spadających
noży”. A propos tego drugiego – może i uda ci się taki spadający nóż złapać,
ale prędzej zrobisz sobie kuku.
Nie próbuj się natychmiast odegrać
Jeśli już sprzedałeś, to chwała Ci za to, ale nie
kupuj od razu na siłę, najlepiej zrób sobie małą przerwę na oddychanie, wdech i
wydech, powtórz to kilka razy. Wyłącz komputer, nie wklepuj już tego dnia
zleceń, jeżeli nie musisz. Przestaniesz wówczas traktować te zajęcie jak
amator-hazardzista; przecież jeżeli czytasz te słowa, to zapewne nie jesteś
zawodowym maklerem (a przynajmniej nie taki jest tego bloga target) i
możesz pozwolić sobie na luksus straty czasu, nawet jeśli mieliby akurat
tego dnia nie zwrócić prowizji za day-trading. Może warto spojrzeć
szerzej na branżę, na sytuację w skali makro, popatrzeć, co w polityce, mimo że
wydaje się, że tam tylko „popisy” widać. Nie traktuj tego, że sprzedałeś, jako
osobistej porażki, tylko jako lekcję do odrobienia. A na to potrzeba przecież
czasu. Teraz go właśnie masz.
Zrób sobie przerwę
I poczekaj. Może właśnie nadchodzi rynek
niedźwiedzia? Może Magda Mołek w telewizji śniadaniowej dwa miesiące temu
mówiła, że na giełdzie trwa niewiarygodna hossa, po czym przedstawiono wywiad z
panem Jankiem, który „zagrał na giełdzie za wszystko” i ma teraz wymarzonego
Audika „prawie-nówkę”? Zadaj sobie pytanie: czy giełda nadal jest dla Ciebie
ekscytującą przygodą, czy może już Cię nuży i do Waszego związku wkradła się
rutyna: poranny przegląd wiadomości, zlecenia, handelek, agencje prasowe, tvn
cnbc, zlecenia, handelek, zamknięcie, podsumowanie, wieczorny przegląd
wiadomości, rzut okiem za ocean, zlecenia, spanie? Jeśli tak, to najwyższy czas
na przerwę. W końcu przecież jeszcze nie raz i nie dwa zdążysz zarobić i
stracić, stracić i zarobić (kolejność dowolna, byle nie przypadkowa).
Witaj, czy ten blog żyje?
OdpowiedzUsuńTez mnie to interesuje
OdpowiedzUsuń