niedziela, 14 października 2012

Strata – i co dalej?



No i niestety stało się. Mimo dokładnej  analizy, z przyczyn takich czy owakich, nasza spółka leci na łeb, na szyję, mimo że fundamenty są dobre, ład korporacyjny przejrzysty i wyniki w porządku. Może akurat dekoniunktura zawitała na rynek, a może to tylko potężniejsza korekta, w tej chwili jest to nieważne.  Co robić w takiej sytuacji?


Tnij straty

Jeżeli nie wyleciałeś na stop-loss’ie nie stój jak słup soli, nie czekaj, aż się odbije, nie uśredniaj na siłę. Tnij straty i następnym razem już ten stop-loss ustaw – w którym miejscu to zrobić, to już temat na inną bajkę, zresztą  z pewnością dostrzec to można na wykresach. Odkupić zawsze zdążysz, a dokupując, najczęściej jeszcze bardziej się pogrążysz. Pamiętaj, grasz przeciwko profesjonalistom, którzy mają z reguły większą wiedzę od Ciebie, zarówno dotyczącą samej spółki, jak i mechanizmów giełdowych, systemów transakcyjnych czy po prostu zachowań dużych instytucji czy graczy, spośród których nierzadko można wyłapać insiderów mających dostęp do poufnych informacji. Nie tworzę tutaj żadnych teorii spiskowych, bo przecież zarabiać na giełdzie może każdy, ale nie każdy ma równy dostęp do informacji – byłoby to zresztą zbyt utopijne do wprowadzenia. Informacja – jak każde dobro – kosztuje. Natomiast na temat samych strat istnieją dwa bardzo prawdziwe porzekadła giełdowe: „tnij straty, pozwól zyskom rosnąć” i „nie łap spadających noży”. A propos tego drugiego – może i uda ci się taki spadający nóż złapać, ale prędzej zrobisz sobie kuku.


Nie próbuj się natychmiast odegrać

Jeśli już sprzedałeś, to chwała Ci za to, ale nie kupuj od razu na siłę, najlepiej zrób sobie małą przerwę na oddychanie, wdech i wydech, powtórz to kilka razy. Wyłącz komputer, nie wklepuj już tego dnia zleceń, jeżeli nie musisz. Przestaniesz wówczas traktować te zajęcie jak amator-hazardzista; przecież jeżeli czytasz te słowa, to zapewne nie jesteś zawodowym maklerem (a przynajmniej nie taki jest tego bloga target) i możesz pozwolić sobie na luksus straty czasu, nawet jeśli mieliby  akurat tego dnia nie zwrócić prowizji za day-trading. Może warto spojrzeć szerzej na branżę, na sytuację w skali makro, popatrzeć, co w polityce, mimo że wydaje się, że tam tylko „popisy” widać. Nie traktuj tego, że sprzedałeś, jako osobistej porażki, tylko jako lekcję do odrobienia. A na to potrzeba przecież czasu. Teraz go właśnie masz.


Zrób sobie przerwę

I poczekaj. Może właśnie nadchodzi rynek niedźwiedzia?  Może Magda Mołek w telewizji śniadaniowej dwa miesiące temu mówiła, że na giełdzie trwa niewiarygodna hossa, po czym przedstawiono wywiad z panem Jankiem, który „zagrał na giełdzie za wszystko” i ma teraz wymarzonego Audika „prawie-nówkę”? Zadaj sobie pytanie: czy giełda nadal jest dla Ciebie ekscytującą przygodą, czy może już Cię nuży i do Waszego związku wkradła się rutyna: poranny przegląd wiadomości, zlecenia, handelek, agencje prasowe, tvn cnbc, zlecenia, handelek, zamknięcie, podsumowanie, wieczorny przegląd wiadomości, rzut okiem za ocean, zlecenia, spanie? Jeśli tak, to najwyższy czas na przerwę. W końcu przecież jeszcze nie raz i nie dwa zdążysz zarobić i stracić, stracić i zarobić (kolejność dowolna, byle nie przypadkowa).

2 komentarze: